Pierwszy Raz

Story Info
Klasyczna sesja femdom. Brak wulgarności.
2.6k words
5
954
00
Share this Story

Font Size

Default Font Size

Font Spacing

Default Font Spacing

Font Face

Default Font Face

Reading Theme

Default Theme (White)
You need to Log In or Sign Up to have your customization saved in your Literotica profile.
PUBLIC BETA

Note: You can change font size, font face, and turn on dark mode by clicking the "A" icon tab in the Story Info Box.

You can temporarily switch back to a Classic Literotica® experience during our ongoing public Beta testing. Please consider leaving feedback on issues you experience or suggest improvements.

Click here

Czekam spokojnie przed zamkniętymi drzwiami do mojego pokoju, w którym siedzi moja partnerka. Podobno szykuje dla mnie niespodziankę i kazała mi czekać na pozwolenie na wejście. Czekam więc grzecznie zgodnie z jej zaleceniami.

Po kilkunastu minutach dostaje sygnał na telefon, to chyba znak, że mogę wejść. Uchylam lekko drzwi i wchodzę do pokoju, w którym pali się lekkie światło. Na kanapie leży moja partnerka, wygląda bosko. Ma wysoko spięte blond włosy i ostry makijaż, na sobie ma skórzany gorset, czarna krótka spódniczkę, czarne pończochy i błyszczące szpileczki.

- Przyszedłeś mi służyć. - rzuciła twierdząco.

- eee... Słucham?

- Słyszałeś co powiedziałam, nie będę się powtarzać dla byle niewolnika.

- Ale ja...

- Skoro tutaj przyszedłeś to czeka cie tu jedynie jedna rzecz. Usługiwanie mi.

Mówiła tak stanowczo, że ciarki przeszły mi po plecach.

- A co jeżeli nie? - zapytałem śmiało i był to pierwszy z popełnionych błędów. Mojej partnerce wyraźnie się to nie spodobało, wstała z gracja i powoli podeszła do mnie bez ostrzeżenia uderzając w twarz.

- Musisz zrozumieć że ja nie żartuje. Im szybciej to pojmiesz głupi niewolniku tym mniej się nacierpisz.

Zamurowało mnie, co teraz zrobić? Stałem nieruchomo i patrzyłem się w jej zimne oczy. Z szoku chwilowo wyrwał mnie następny policzek, tym razem mocniejszy i celniejszy.

- I dalej nie rozumie. Wytłumaczę ci więc pokrótce. - odwróciła się i usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę.

- Ja jestem boginią. Ty jesteś psem i masz mi wiernie służyć. Nie masz wyboru. Na kolana więc.

Powoli i niepewnie pochyliłem się aż moje kolana dotknęły podłogi. - na twarzy bogini widać było dumę, aż podniosła lekko głowę w geście zdobywanej dominacji.

- Podejdź tu teraz.

- Ja... Nie chce... - wydusiłem z siebie niepewnie.

- Dosyć. Wyczerpałeś moja cierpliwość. - bogini wstała i podeszła do mnie powoli, złapała za włosy i odciągnęła głowę do tyłu.

- Myślisz że możesz mi się stawiać robaku? Do stóp mi nie dorastasz i zaraz ci to udowodnię.

Zostałem pchnięty kolanem tak że udałem na podłogę. Zanim zdarzyłem zrobić cokolwiek poczułem na plecach jej obcas. Na podłodze obok mnie wylądowały kajdanki.

- Załóż je. - powiedziała dociskając obcas.

- Zadanie wymagało trochę zręczności ale w końcu udało mi się spiąć sobie ręce na plecach. Teraz już wiedziałem że nie mam szans.

- Pod biurko, już! I obróć się na plecy. - rozkazywała poganiając kopniakami.

Kiedy byłem już na wyznaczonym miejscu bogini zakleiła mi porządnie usta i ustawiła na mnie krzesło.

- Zaraz zobaczysz swoje miejsce robaku. - rzuciła władczo.

- Bogini usiadła na krześle i ściągnęła bucik, uniosła stopę i położyła mi ja na klatce piersiowej. Druga stopa powędrowała nad moja twarz i delikatnie miziała mnie obcasem po policzku. W końcu założyła nogę na nogę i zsunęła bucik. Zaczęła nim machać trzymając go na koniuszkach palców tuż nad moja twarzą! W tym czasie bogini robiła coś na laptopie zupełnie nie zwracając na mnie uwagi. Chwilę to trwało aż w końcu bucik spadł uderzając mnie. Zajęknąłem i natychmiast zostałem słownie uciszony.

- Jak ci się podoba? To dopiero przedsmak tego co cię czeka. Teraz poznasz swoje prawdziwe miejsce. - mówiąc to położyła mi na twarzy swoje stopy.

- To jest twoje miejsce psie... Twoje miejsce jest pod moimi stopami... - mówiła powoli jakby była zajęta czytaniem czegoś ważnego na laptopie.

- Leżałem więc na podłodze z jej stopami na twarzy wdychając zapach jej pończoch. O to jej chodziło... Pokazać siłę i zniewolić mentalnie. Moje pojedyncze jęki były uciszane poprzez zatykanie mi nosa. Nie miałem szans, w tej pozycji musiałem robić co każe...

- Lekcja pokory trochę trwała, w końcu bogini oderwała wzrok od laptopa i lekceważąco spojrzała na mnie.

- Czy uznajesz mnie swoją jedyna boginią, przyrzekasz mi służyć wiernie i pokornie jak pies, którym dla mnie jesteś? - pani cofnęła stopę kładąc ją na krtani. Przez chwilę mnie zamurowało, ale pani przypomniała o swoim pytaniu dociskając lekko nogą.

- Przyrzekam.

- Tak się przysięgi nie składa. - pani odwróciła wzrok w kierunku laptopa i zatkała mi usta stopami. Znowu byłem w tym samym miejscu co przed chwilą, tym razem przyrzeknę ładniej wierność mojej pani, o ile da mi szanse. Po chwili doczekałem się, spojrzała na mnie a jej stopa ponownie powęderowała na krtań.

- Czy uznajesz mnie swoją jedyną boginią, przyrzekasz służyć mi wiernie i pokornie jak pies, którym dla mnie jesteś?

- Tak pani. Uznaje Cię moją boginią i przyrzekam służyć Ci wiernie i pokornie jak pies, którym dla Ciebie jestem.

W jej oczach widać było błysk satysfakcji.

- Teraz złożysz pocałunek na mojej stopie. Jeden pocałunek i ma to być pocałunek jakim całuje się kochankę a nie ciotkę. Ostrzegam Cię, jeżeli mi się nie spodoba to przestanę być miła. - mówiąc to przysunęła stopę tuż nad moje usta. Po chwili namysłu dotknąłem bardzo delikatnie wargami spodu jej stopy, rozszerzyłem usta i robiąc dzióbek przylgnąłem mocniej. Zamykając powoli usta dokonałem cmoknięcia i jednocześnie przypieczętowałem swój los oddając go w ręce mojej pani.

- To nie było zadowalające, tym razem jednak ci daruje ale widzę że bez lekcji całowania się nie obejdzie. - mówiąc to przyłożyła stopę na moje usta i wróciła do obsługi laptopa. Po pewnym czasie pani wstała i pozwoliła mi wstać na kolana.

- Nauczę cię czegoś psie. Zawsze kiedy wychodzę z pokoju ty masz czekać na kolanach przed drzwiami, chyba że każe inaczej. Po moim powrocie kłaniasz się aż do samej ziemi, najlepiej nosem tuż przy moich stopach. Czekasz tak aż pozwolę Ci złożyć pocałunek na moich butach, stóp na razie nie będziesz całował, nie zasługujesz.

- Odwróciła się i wyszła. Posłuchałem grzecznie i klęcząc czekałem przed drzwiami. Kiedy wróciła pochyliłem się nisko tak jak kazała.

- Całuj. - rozkazała.

Pocałowałem delikatnie czubek jej buta.

- Jesteś do niczego. - obeszła mnie dookoła, stanęła za mną i wbiła obcas w plecy.

- Kim jestem? - zapytała.

- Jesteś moja boginią o Pani.

- A moje rzeczy? Czyż nie są święte?

- Tak Pani, Twoje rzeczy są święte.

- To dlaczego całujesz moje buty jakby były byle jakie? - jej obcas wbił się nieco głębiej.

- Przepraszam Pani, będę szanował Twoje rzeczy.

- Pewnie że będziesz.

Zajęła obcas z pleców i usiadła na kanapie.

- Do nogi! - padł rozkaz.

- Odwróciłem się i podeszłem na kolanach do mojej pani.

- Pokłoń się.

Wykonałem rozkaz a kiedy byłem na dole pani zdjęła mi kajdanki.

- Cofnij się o kilka kroków. - powiedziała wyjmując coś zza pleców. Kiedy byłem na miejscu okazało się że jest to obroża, która rzuciła na ziemie.

- Zakładaj.

Popatrzyłem na panią błagalnie ale w jej oczach nie było widać aby miała odwołać komendę.

- Pani ale ja...

- Śmiesz dyskutować? mieć swoje zdanie?

- Pani proszę...

- Ostatnie moje słowo. - rzuciła groźnie.

- Ja nie chce...

- Pani wstała, wzięła kajdanki, podeszła i wbijając obcas w klatkę piersiowa odepchnęła mnie tak że upadłem na plecy. Stanęła nademną władczo i przygniotła bucikiem krtań.

- Zakładaj. - rzuciła mi kajdany.

Nie mając wyjścia założyłem je.

- Wstawaj. Będziesz robił to co każe?

- Tak Pani ale nie chce...

- Będziesz robił wszystko co ci każe. Wszystko. Bo jesteś moim psem i nie masz nic do gadania. Wszystko co robisz masz robić dla mnie. Wszystko co dla mnie robisz masz robić z oddaniem, bez zawahania. Dlaczego? Bo ja ci tak każe, a jak już wspomniałam jesteś moim psem i nie masz prawa głosu więc masz robić to co powiem.

- Wróciła na kanapę i rozkazała wstać.

- Zakładaj obroże psie.

Poczułem się totalnie zdominowany, bez szans na ucieczkę i odrobinę swojego zdania. Podniosłem obroże z ziemi i patrząc mojej pani w oczy powoli zapiąłem ją na swojej szyi. To było bardziej poniżające od przysięgi i całowania stopy. Pani wstała i zapięła do obroży smycz.

- Teraz jesteś mój. - w końcu na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Za zlekceważenie mojego rozkazu dotyczącego założenia obroży czeka cię kara.

Pani skróciła smycz i przypięła ja tak że miałem głowę trochę ponad ziemią. Obeszła mnie i zabrała coś z biurka. Na ziemi obok mnie wylądował długopis, chwilę później kartka papieru.

- Weź to... - usłyszałem.

- Pani usiadła obok, położyła na moich plecach nogi i włączyła telewizor.

- Zapisz sobie to co ci teraz będę dyktowała: "jestem psem mojej Pani... i będę wykonywał jej rozkazy... bez zawahania... oraz z największym oddaniem." przepisz to 20 razy. Ostrzegam że za każdy błąd albo nieczytelne słowo skreślam całe zdanie.

Nie miałem wyboru zabrałem się do pisania. W tym czasie Pani oglądała telewizor.

- Przerwij. - odpięła smycz. - zrób mi herbatę. Po czym wrócisz do swoich poprzednich obowiązków. Tylko pamiętaj podać ją odpowiednio.

- Udałem się do kuchni i postawiłem wodę, wyjąłem szklankę i wsypałem szczyptę herbaty. Przygotowałem tackę, na której położyłem cukier. Kiedy woda była już gotowa zalałem herbatę i z tacka ruszyłem do pokoju. Mając na uwadze słowa mojej Pani zapukałem grzecznie.

- Kto tam?

- Yyy... Twój sługa Pani niesie Ci herbatę.

- Wejść.

Uchylilem drzwi, uklęknąłem i powoli idąc na kolanach położyłem tackę na stole.

- Zamknij drzwi.

- Grzecznie wykonałem polecenie.

- Podejdź tu. - zostałem złapany za obroże i przypięty do smyczy, która ciągle pozwalała na niewielkie ruchy tuż nad ziemia. Zacząłem pisać dalej.

Gdy byłem już na ok 17 zdaniu Pani wyłączyła telewizor i wstała. Podeszła obok mnie i z góry przyglądała się jak mi idzie. Było to nieco stresujące.

- Coś tu masz. - powiedziała pani tracąc bucikiem moja rękę. Na szczęście długopis był wtedy oderwany i nie zrobiłem żadnej kreski. Kiedy już miałem kończyć Pani stanęła na kartce i zakręciła obcasem robiąc dziurę, po czym wróciła na kanapę. Po chwili dokończyłem ostatnie zdanie.

- Skończyłem Pani.

Nie było odzewu.

- Proszę Pani, skończyłem już.

- Siedź cicho.

Czekałem tak chwilę aż Pani podeszła i odpięła smycz.

- Podaj mi twoja kartkę i coś czerwonego.

- Wykonałem rozkaz a Pani zaczęła sprawdzać.

- Tu masz błąd... - skreśliła cale zdanie. - hmmm... Co to za litera? Nieczytelnie. - kolejne zdanie zostało skreślone.

- A tu Co? Przez ta dziurę nie mogę się odczytać, skreślone. Razem 3 zdania, czyli napiszesz jeszcze 6 razy. - Pani ponownie przypięła mnie do tej krótkiej smyczy.

- Tym razem jednak pisanie było jeszcze cięższe niż wcześniej. Pani usiadła blisko mnie i położyła nogi obok kartki.

- Wiesz że nie wolno ci mnie dotykać bez pozwolenia... - mówiła wolno, kusząco.

Ciśnienie mi wzrosło i ręce ze zmęczenia i podniecenia zaczęły się trząść. Pani jednak na tym nie przestała. Przyłożyła mi stopę pod nos.

- Czujesz ten zapach? Tak pachną stopy twojej Pani... Niestety nie wolno ci ich dotknąć, nie możesz ich nawet pocałować, szkoda prawda? Musisz się zadowolić jedynie ich zapachem, tylko na tyle zasługujesz...

- Nie wytrzymałem. Puściłem długopis i chciałem złapać nogi mojej Pani i zacząć je całować ale ona była szybsza i zdarzyła mi je zabrać. Próbowałem podnieść głowę ale smycz trzymała mocno.

- Porozmawiamy o tym później. - wygroziła.

Skończyłem pisanie i tym razem błędów nie było.

- Czy teraz dotarło do psa ze ma mnie słuchać?

- Tak Pani. - powiedziałem skruszony ze spuszczoną głową.

Pani odpięła smycz i trzymając ją w dłoni kazała uklęknąć przed sobą.

- Teraz nauczę cię jak się całuje moje boskie stopy. Jako, ze nie jesteś godny by je dotykać nawet ustami, będziesz ćwiczył na moich butach.

- Pani założyła nogę na nogę i zsunęła bucik z pięty. Krótka chwilę wymachiwała nim na palach patrząc mi w oczy. W końcu zrzuciła szpileczkę na ziemie.

- Podnieś i trzymaj przed sobą w obu dłoniach.

Wykonałem rozkaz.

- Zacznij całować. - powiedziała z błyskiem w oku.

- Złożyłem na jej szpileczce pocałunek.

- Zrób tak jeszcze raz a kara jaka cię spotka będzie straszna. Powiem to tylko raz: całuj z oddaniem, tak jak nic na świecie. Nie masz ich całować tylko całować się z nimi. Już!

Moje usta rozwarły się, wyciągnąłem lekko język, zamknąłem oczy i przylgnąłem do buta Pani. Całowałem liżąc jednocześnie i wyobrażałem sobie zadowolenie Pani.

- Słabo ci idzie. Otwórz oczy i patrz się na mnie, patrz mi w oczy.

- Nagle poczułem jej stopę w moim kroczu, z początku lekko mnie smyrała, lecz z czasem zaczęła mocniej przygniatać naprężonego członka. Oczywiście takie działanie bardzo mnie zmotywowało i całowałem teraz jak nigdy dotąd. Podniecenie bardzo szybko urosło i zacząłem delikatnie jęczeć.

- Widzisz jak ładnie potrafisz? Tak się całuje moje stopy. Póki się tego samemu nie nauczysz będziesz mógł całować tylko buty. Przestań bo jeszcze się spuścisz.

Klęczałem maksymalnie skruszony i czekałem na następne rozkazy.

- Odpocznę sobie teraz. - powiedziała Pani kładąc się wygodnie na kanapie. - ściągnij mojego drugiego buta i połóż mi pod nogi poduszkę.

- Wyciągnąłem ręce po bucik Pani i w tym momencie poczułem szarpniecie za smycz.

- Rękami nie wolno.

Przybliżyłem się do stop Pani aby ściągnąć jej bucika, chwyciłem delikatnie obcas w usta i zsunąłem go z pięty. W nagrodę Pani pogłaskała mnie stopa po policzku. Położyłem jej bucika na ziemi.

- Połóż przed sobą smycz. - mówiąc to Pani rzuciła smycz na podłogę. - pozwalam ci wziąć moje buty w ręce. Pierwszy połóż na stole, drugi połóż na smyczy. Teraz będziesz mi się kłaniał. Co, myślałeś ze jak ja odpoczywam to ty też możesz? Nic z tego. Za każdym pokłonem całujesz ładnie bucik. Chce słyszeć cmokniecie. Z każdym wyprostem mówisz... "o Pani jestem Twoim psem" patrząc mi w oczy. Położyłeś szpileczkę na smyczy? Kłaniaj się delikatnie bo jeżeli ją przewrócisz to czeka cię niemiła niespodzianka. Zaczynaj.

- Pani wyciągnęła się wygodnie na kanapie i obserwowała moje poczynania. Pokłoniłem się do samej ziemi i udokumentowałem pocałunek jej bucika głośnym cmoknięciem. Wyprostowałem się powoli i patrząc Pani w oczy rzekłem skruszony:

- O Pani jestem Twoim psem.

Mówiąc to ciarki przeszły mi po plecach. Następnie skłoniłem się by znowu pocałować jej szpilkę i wyprostować się mówiąc o swoim przeznaczeniu. Pani w tym czasie leżała i napawała się dumą z podporządkowania sobie sługi.

- Wiesz ze jako mój niewolnik nie wolno ci dotykać swojego penisa w celach przyjemnościowych? On jest mój. Tak jak twoje orgazmy. To czy dzisiaj dojdziesz także zależy tylko odemnie. - powiedziała władczo kończąc zdanie bardzo powoli. Po plecach przeszły mi dreszcze.

- Teraz mów, ze twój penis oraz orgazmy należą do mnie i ja o nich decyduje.

Zawahałem się przez chwilę.

- Na przykład jeżeli nie zrobisz tego co ci każe... Nie pozwolę ci dzisiaj na orgazm.

- Mój penis oraz moje orgazmy należą do Ciebie o Pani i tylko Ty o nich decydujesz.

Pani aż zaśmiała się z odniesionego zwycięstwa.

- Kłaniaj się dalej. Psie. Teraz będziesz powtarzał właśnie to... przykazanie. - Pani ponownie się zaśmiała. - jesteś taki słaby wobec mnie. Bezbronny. Do stop mi nie dorastasz... No. Dosyć tego, pora się zabawić. Załóż sobie kajdanki i połóż się na łóżku.

- Zrobiłem co kazała Pani. Kiedy leżałem Pani zakleiła mi usta taśma klejącą, którą dokleiła przyciskając stopą.

- Mały, bezbronny piesek... Pobawię się teraz MOIM penisem. - Pani ściągnęła stopę z mojej twarzy i usiadła na mnie okrakiem. Chwilę się drażniła i ocierała się swoją waginą o mojego penisa, by ostatecznie na nim usiąść. Teraz zaczęła prawdziwą zabawę i rozpoczęła swój taniec biodrami, ruszała się w każdym kierunku sprawiając mi tym ogrom przyjemności.

- Podoba się psie? Podoba się jak cię gwałci kobieta? Leż grzecznie, nic z tym nie możesz zrobić, twój penis należy do mnie a ja chce się nim pobawić.

- Ruchy bioder zmieniały swój kierunek oraz tempo. Raz podnosiły się i opadały na penisa, raz powodowały ocieranie go o boczne ścianki łona Pani. Każde moje zająkniecie czy inny odruch był odczytywany przez Panią jako dobra zabawa. Miałem wrażenie ze nie czerpie ona tylko przyjemności z samego sexu ale także ze swojej pozycji i możliwości sterowania moim podnieceniem. W końcu Pani miała już dość i weszła ze mnie.

- Na podłogę!

Położyłem się na posłusznie na ziemi. Pani położyła jedna stopę na mojej krtani a druga przydeptała mojego członka.

- Twoja służba na dzisiaj dobiega końca... nie jestem z ciebie dzisiaj zadowolona... - Pani mówiła powoli ruszając lekko stopą. - nie nauczyłeś się całować moich stop, widzę opory w wykonywaniu rozkazów, nawet śmiałeś mi się zbuntować. Nie zasłużyłeś na orgazm. Żegnam.

- Pani wstała i wyszła z pokoju.

Please rate this story
The author would appreciate your feedback.
  • COMMENTS
Anonymous
Our Comments Policy is available in the Lit FAQ
Post as:
Anonymous
Share this Story

Similar Stories

Drugi Raz Sesja femdom. Pani pokazuje niewolnikowi jego miejsce.in Fetish
Valentines Ticker Plan Pre date story.in Romance
An Instructional Video on Chastity A very helpful tutorial from a nice girl on chastity hygiene.in BDSM
Her slut My wife makes me her good little slut with a new toy.in BDSM
Blonde Fucks Blacks Irishwoman does black men with her strap-on.in Interracial Love
More Stories