Księżniczka Na Palu

PUBLIC BETA

Note: You can change font size, font face, and turn on dark mode by clicking the "A" icon tab in the Story Info Box.

You can temporarily switch back to a Classic Literotica® experience during our ongoing public Beta testing. Please consider leaving feedback on issues you experience or suggest improvements.

Click here

- Aleś ty olśniewająco piękna - zdołałem tylko wymamrotać na widok zupełnie nagiej piękności.

- Nie śmiej się ze mnie - odpowiedziała. - Wyglądam zwyczajnie. Gdyby tu obok stanęła naga chłopka, nie dałoby się odróżnić, która z nas jest którą. A szkoda - westchnęła.

- Nie śmieję się. Mówię prawdę.

- Dziękuję. Coś chyba obiecałeś?

- Przepraszam - bąknąłem, po czym zacząłem się rozbierać.

- O jejku! - zawołała Abi, nieznacznie unosząc się na palcach, gdy ściągnąłem majtki.

- Ale co? - zapytałem niezbyt mądrze.

- Tak fajnie ci się macha. - Wskazała palcem penisa znajdującego się maksymalnie w pozycji horyzontalnej. - Weź, się przejdź, chcę jeszcze popatrzeć - poprosiła wyraźnie podekscytowana, składając dłonie na piersiach.

Zaskoczyła mnie jej prośba, ale czemu nie? Poszedłem na drugi koniec pokoju i powoli zacząłem wracać. Tymczasem Abi nie spuszczając rozbawionego wzroku z mojej sztywnej i dyndającej męskości, zaczęła delikatnie bić brawo. Pierwszy raz coś takiego mnie spotkało i nie powiem, było to przyjemne.

- O jejku, ale to niesamowity widok, jak tak się ci macha, aż mi się... - odezwała się entuzjastycznie, zasłaniając na moment dłońmi łono, po czym dokończyła wymijająco: - No wiesz. Pewnie żadna dziewczyna ci się nie oparła, jak to zobaczyła - zachichotała.

- Były takie, które się oparły - odpowiedziałem skromnie.

- Na pewno miały coś nie tak z głową. - Machnęła ręką lekceważąco.

Czułem, że mógłbym ją już posiąść, ale jeśli to rzeczywiście księżniczka? Jakoś tak nie wypadało brać ją, jak zwykłą dziewkę. Jak to robią książęta? Chociaż z drugiej strony, brutalnie zbrukać księżniczkę, to bardzo podniecające.

Jaką księżniczkę do cholery! Chwilowy przypływ jasnych myśli mnie otrzeźwił. Przestań chłopie wariować, to normalna fajna dziewczyna. Widać nietypowa, ale fajna.

- Możesz założyć koronę? - poprosiłem niespodziewanie dla samego siebie.

- Oczywiście. Zdjęłam ją, bo by nam odrobinę przeszkadzała, no i jest trochę ciężka. - Szybko podeszła do stołu, złapała ją i z wprawą umieściła na głowie.

- O rany! - wyrwało mi się na widok bajecznie nagiej dziewczyny w złotej koronie z diamentami. Przemknęło mi przez głowę, że wszystkie dziewczyny powinny tak się ubierać. Złota korona na głowie i tyle. Więcej nie potrzeba. - Księżniczka - mruknąłem.

- Wreszcie zauważyłeś - odpowiedziała z westchnieniem ulgi, uginając na trochę nogę w kolanie.

Dłuższą chwilę patrzyłem na nią jak zaczarowany, zanim podszedłem bliżej, przyklękając tuż przed nią. Ująłem jej dłonie w swoje. Spojrzałem na koronę, a później prosto w oczy Abi.

- Księżniczko Arbelino, wyjdziesz za mnie?

- Prosisz o moją rękę - zapytała zdziwiona.

- Tak, proszę o twoją rękę.

- Wstań, proszę - szepnęła. Gdy to uczyniłem, niespodziewanie Arbelina wbiła wzrok w podłogę. - Nie mogę - odpowiedziała, nadal szeptem. Zaraz, po chwili wahania podniosła wzrok i już normalnie, choć z niejakim trudem kontynuowała: - Na naszej rodzinie ciąży klątwa. Mogę oddać rękę tylko mężczyźnie szlachetnie urodzonemu, najpewniej księciu. Inaczej zamienię się w żabę.

- Chyba nie wierzysz w takie rzeczy - zaśmiałem się.

Abi przeniosła wzrok na terrarium, a ja odruchowo zrobiłem to samo.

- Chodź, coś ci pokażę. - Ujęła mnie za rękę i podprowadziła do terrarium. - Przedstawiam ci kuzynkę Dialę.

- Ale to jest żmija. - Zrobiłem wielkie oczy.

- No właśnie to dziwne, powinna w żabę. Rodzice uważają, że to dlatego, że kuzynka ma trudny charakter i bywa złośliwa. Nikogo nie słuchała i wyszła za mąż za prostego chłopaka. I o, co się stało. Zabraliśmy ją, gdy uciekaliśmy z zamku. Wuj nas zdradził dla władzy. Musieliśmy uciekać, inaczej groziła nam śmierć na palu. Wiesz, nabicie na pal. Nawet nie wyobrażam sobie tak strasznej śmierci - to ostatnie powiedziała z przejęciem.

Naga Abi w koronie na głowie i łzami w oczach przytuliła się mocno do mnie, też nagiego, aczkolwiek bez korony, niechcący ponownie wywołując mocny wzwód, nieco krępujący w tych okolicznościach. Obejmując, przytulona, kontynuowała:

- Ledwo nam się udało uciec. W ostatniej chwili. Biedna niania... pewnie nie żyje. Zabraliśmy kuzynkę w nadziei, że tu znajdziemy maga, który zdejmie klątwę. Niestety w waszym świecie chyba nie ma dobrych magów. W tej sprawie wyjechali rodzice, dostali adres jakiegoś maga, ale chyba znowu nic z tego nie będzie. Był niedawno jeden taki. Nazywał się... psy... psy... psychiatra. Tylko popatrzył na kuzynkę i powiedział, że on tu nic nie pomoże. - Abi odsunęła się ode mnie i z nadzieją zapytała: - Może ty znasz jakiegoś maga?

Wzruszyłem tylko ramionami.

- Szkoda. - Abi znowu posmutniała.

Spojrzałem w jej wilgotne oczy i tym razem ja przycisnąłem ją do siebie, całując w jedno oko, potem w drugie, a następnie składając długi pocałunek na ustach dziewczyny. W tym czasie mój sztywny członek bezczelnie opierał się o brzuch Abi. Gdy przerwałem, odezwała się już z lekkim uśmiechem:

- Znowu ci stoi.

- Przepraszam - zawstydziłem się. Wydawało mi się, że nie jest to dobry moment na kombinowanie jak przelecieć panienkę.

- Nic nie szkodzi, to nawet fajne. Jako księżniczka jestem przyzwyczajona do takiego widoku. W naszym królestwie nieraz widziałam jak mężczyznom niskiego stanu stają członki na mój widok. To normalne. Tak powinno być.

- Miałaś nianię? - dopytywałem.

- Tak, ale jej nie udało się uciec. Nie wiem, co się z nią stało. Pewnie już... Nie mówmy o smutnych sprawach - zmieniła temat. - Wracamy na kanapę. - zadecydowała, po czym pociągnęła mnie w jej kierunku.

Spojrzałem jeszcze raz na żmiję w terrarium i niespodziewanie cała ta sytuacja, jej słowa, skojarzyły mi się z „Władcą pierścieni", takim filmem.

- A ty umiesz czarować? - Zatrzymaliśmy się w połowie drogi do kanapy.

- Nie... Właściwie to znam jedno zaklęcie obronne. Rodzice kazali mi się nauczyć, abym potrafiła się obronić, gdyby coś mi groziło, przynajmniej do czasu, dopóki straż królewska nie przybędzie i mnie ochroni.

- Pokaż. - Zainteresowałem się, co to takiego mogłoby być.

- Nie... wolę nie, jeszcze nie całkiem je opanowałam. Poza tym to zaklęcie obronne. Mogę go używać tylko, gdyby coś mi groziło albo w obronie czyjegoś życia. - Delikatnie się zawstydziła.

- No pokaż, nie daj się prosić. - Byłem cholernie ciekawy. Z tej przyczyny jeszcze dla zachęty delikatnie pocałowałem ją w usta.

- No dobrze - zgodziła się. - Tylko nie ruszaj się i nic nie mów, żebym się nie zdekoncentrowała. Gdyby zaklęcie wymknęło mi się spod kontroli, mogłoby narobić szkód.

- Będę cicho - zapewniłem.

- To patrz.

Zamknęła oczy i złączyła dłonie w dziób, jakby miała w nich duży owoc i coś cichutko wymamrotała. Zaraz potem gwałtownie rozchyliła ręce, równocześnie otwierając oczy, a z jej dłoni wyskoczyła pomarańczowa kula o średnicy pięciu centymetrów, może nieco większa. Kula, skwiercząc, jakby się gotowała, zawisła w powietrzu wahając się po kilka centymetrów w różne strony. Wokół niej biły liczne mini pioruny, przynajmniej takie wrażenie ten efekt sprawiał. Abi ruchami dłoni i ciała wyraźnie walczyła o ustabilizowanie kuli. W końcu udało jej się to i kula nadal skwiercząc i bijąc mini piorunami, zawisła nieruchomo. Kilka sekund później Abi gwałtownie złączyła dłonie z klaśnięciem i kula w jednej chwili zniknęła z takim jakimś jakby chrumknięciem. Zaraz potem przez chwilę podmuchała na swoje dłonie.

- O rany, niezła sztuczka! - Byłem pod silnym wrażeniem tego, co zademonstrowała.

- To nic takiego. - Lekko wzruszyła ramionami. - Jedno z najprostszych zaklęć. Jeśli kula uderzy w kogoś, to pozbawia przytomności na jakiś czas. Wadą tego zaklęcia jest, że w miejscu uderzenia, na skórze powstaje oparzenie. Również może oparzyć osobę, która rzuca zaklęcie, jeśli jest taką niezdarą, jak ja. - Abi ponownie podmuchała na dłonie.

Podszedłem bliżej i przyjrzałem się jej dłoniom. Od wewnętrznej strony widać było kilka drobnych zaczerwienień, największe, mocniejsze, w okolicy opuszka palca wskazującego i środkowego prawej dłoni.

- Przepraszam, gdybym wiedział, to bym nie prosił... Pewnie cię boli - Zrobiło mi się żal Abi.

- Nic nie szkodzi - odpowiedziała - w końcu muszę się nauczyć...

Nie dokończyła, bo wziąłem jej dłoń i wsunąłem te dwa palce do buzi, oblizując.

Dziewczyna tylko westchnęła głośno, unosząc się na palcach stóp, chyba przestraszona, po czym szybko cofnęła rękę.

- Nie podobało się? - Moja twarz wyrażała zdziwienie.

- Też umiesz czarować? - Zaskoczona Abi zignorowała moje pytanie.

- Nie, no co ty - zaśmiałem się, wzruszając ramionami. Równocześnie z tymi słowami przemknęła mi przez głowę myśl, „a może dziewczyny?". - Czemu tak sądzisz?

- Bo jak wsunąłeś sobie moje palce do buzi i polizałeś, to poczułam nieodpartą chęć oddania ci się. Bezwarunkowo.

- To źle? - W sumie byłem zadowolony z osiągnięcia takiego efektu.

- Chyba nie. - Abi nieco wstydliwie i zarazem uroczo spuściła na chwilę oczy. - Tylko nie powinnam tracić kontroli nad sobą. Księżniczka powinna zawsze wiedzieć, co się z nią dzieje. Chociaż przyznaję, że to też nie zawsze mi wychodzi. Zobacz, co zrobiłeś swoimi czarami - rzekła z wyrzutem, wydało mi się, że udawanym. Złapała moją dłoń i położyła sobie na łonie.

- Och - zmysłowo i chyba trochę teatralnie westchnęła, mrużąc oczy. Ja za to poczułem pod palcami wilgoć. - To przez ciebie jestem tam całkiem mokra - odezwała się zalotnie.

Penis, który w czasie pokazu jej sztuki uznał, że nie ma nic do roboty i niemal całkowicie opadł, teraz gdy moja dłoń ostrożnie pieściła wargi sromowe, znów odżył, prezentując się w pełnym rozmiarze. Na twarzy dziewczyny w koronie, zagościł uśmiech zadowolenia. Pchnęła mnie w kierunku kanapy, pośrednio sugerując tym gestem, że powinienem usiąść. Opadłem tyłkiem, a penis od wstrząsu mocno się zachybotał. Abi nie spuszczała z niego wzroku i gdy to się stało, z jej ust wydobył się delikatny, krótki śmiech okraszony zadowoleniem. Zbliżyła się do mnie, tak że nasze łydki się zetknęły. Patrzyła z góry niczym koronowana głowa albo Statua Wolności. Tylko Statua Wolności nie jest naga i Abi nie trzymała pochodni. Za to w jej szparce pobłyskiwała w odbiciu światła wilgoć niczym szlachetne kamienie w koronie. Położyłem dłonie na udach i pieściłem jej ciało aż po biodra i pupę. Abi przymknęła oczy, od czasu do czasu wydając pomruk świadczący o przyjęciu z zadowoleniem moich pieszczot, również lekko poruszając biodrami i nieznacznie wypinając się w moim kierunku co chwila.

- Jesteś taki delikatny - mruknęła zmysłowo - to bardzo przyjemne.

Zatrzymałem się z dłońmi na pupie. Przybliżyłem usta do jej łona i złożyłem pocałunek na wzgórku Wenery, prowokując krótki chichot zadowolenia.

- Oddałeś mi hołd, czyli uznajesz mnie za swoją księżniczkę? - powiedziała rozbawiona, patrząc z góry.

- Jesteś moją księżniczką.

Na dłuższą chwilę zapadła cisza.

- Trochę nie wiem... - odezwała się niepewnie. - Bo tu u was, wszyscy są równi, prawda?

- Prawda. - Nie chciałem wdawać się w szczegóły, to nie byłby dobry moment.

- Dziewczyny i chłopaki, kobiety i mężczyźni też?

- Oczywiście.

- Czyli dziewczyna też może robić to samo, co chłopak?

- No tak.

- Aha. Tylko... tylko że ja jestem przyzwyczajona do wydawania poleceń, rozkazów i głupio mi tak po prostu... - miauknęła ze wstydem.

- To, co mi chciałabyś rozkazać, księżniczko Arbelino?

- Chciałabym... - powiedziała, lubieżnie gapiąc się na mojego sterczącego fiuta. - Rozkazuję ci, abyś nadział mnie na swój pal - zachichotała.

- Nie boisz się?

- Na tak słodki pal, nie boję.

Nim coś zrobiłem, Abi usiadła mi okrakiem na kolanach, złapała w dłoń członka i wsunęła do pochwy. Zaczęła powoli się unosić i opadać, a penis niezwykle przyjemnie rozpoczął ślizg w jej ciepłym i niesłychanie aksamitnym wnętrzu. Nigdy do tej pory nie czułem aż takiej przyjemności, będąc w dziewczynie. Może księżniczki mają jednak bardziej szlachetne pochwy?

- Jakie to przyjemne - westchnęła w pewnym momencie, rozmarzona, nie przestając unosić się i opadać na moim członku.

Tak oddałem się tej przyjemności, że dopiero po dłuższym czasie zajarzyłem, że to ja powinienem przejąć inicjatywę w ruchaniu. Jednak gdy tylko spróbowałem, stanowczo, wręcz władczo powstrzymała mnie.

- Nie, ja to zrobię. - Ściągnęła koronę, kładąc obok. - Za ciężka. - Uśmiechnęła się przepraszająco, nieco zmęczona. Zaraz potem ze skupieniem wznowiła podskakiwanie.

Zdziwiłem się, bo do tej pory to dziewczyny chciały, abym niemal wszystko robił, a one tylko konsumowały przyjemność, a tu taka historia. Zgodziłem się z obawy utraty przyjemności, gdyby zrezygnowała, jak jedna wcześniej. Najpierw się zgodziła, a przyszło co do czego, uciekła mi... spod fiuta. Powiedziała, że myślała, że jest gotowa, ale jednak nie jest. Wiecie, jak taka sytuacja jest frustrująca? Za nic nie chciałem dopuścić do następnej, więc nie stawiałem oporu.

Arbelina najpierw wykonywała powolne, majestatyczne ruchy, ale stopniowo przyspieszała. Teraz pracowała naprawdę intensywnie. Jej początkowo tylko głośny oddech zaczął przeradzać się w ciche piski. Niewiele później spostrzegłem, że zbliżam się do finału, a okrzyki, które słyszałem, chociaż niezbyt głośne, sugerowały, że ona też. Moje dłonie na jej ciele ślizgały się, czułem, że jest mocno spocona, to jeszcze bardziej mnie nakręcało. Przyjemność, jaką czerpałem, potężniała z momentu na moment, powodowała, że też nie mogłem powstrzymać się od okrzyków. Nasze jęki przeplatały się ze sobą, gdy Arbelina zatrzymując się, przeciągle jęknęła z wysiłkiem. Jej mięśnie pod moimi dłońmi zadrżały i poczułem rytmicznie zaciskającą się pochwę. To też było dla mnie za dużo. Zachrypiałem z powodu ogarniającej mnie ogromnej przyjemności i ulgi zarazem, gdy z wielką siłą, zacząłem w niej tryskać.

To był najsilniejszy orgazm w moim życiu. Przynajmniej tym dotychczasowym. Chyba wzmocniony świadomością, że wypełniam swoją spermą księżniczkę. Rany! Ta ostatnia myśl nieco przestraszyła mnie. Moja sperma w jej pochwie!!! Zrobiliśmy to bez zabezpieczenia! Spojrzałam na opierającą się nieruchomo o mnie Abi. Miała zamknięte oczy i widać było, że nadal przeżywa, to co się stało. Chyba księżniczki potrafią się zabezpieczać? Pomyślałem poniewczasie, wyciszając nieco swoje obawy.

Zaraz, zaraz, co się z tobą chłopie dzieje?! Znowu zaczynasz wierzyć, że to prawdziwa księżniczka z bajkowego królestwa? Chyba pogięło cię. Może trochę coś nie tak z jej głową, ale w sumie zwyczajna laska, tyle że seksowna. Bardzo.

Abi w końcu się ocknęła. Ostrożnie wysunęła członka z pochwy i wstała.

- O jejku, ale to było... - odezwała się zadowolona - Nogi mi drżą, chyba nie ustoję, taka jestem zmęczona - zachichotała.

Spostrzegłem, że nogi jej się uginają. Poderwałem się, złapałem ją wpół i ostrożnie posadziłem na kanapie. Przysiadłem się z boku i zacząłem delikatnie przesuwać dłoń po włosach, ramionach, całując w usta Abi, obejmując i ugniatając mokre od potu piersi i także je całując, posuwając się nawet do pieszczot wzgórka łonowego, czego mi nie broniła. Zatraciliśmy się w tych zabawach tak bardzo, że nawet nie mam pojęcia jak długo trwały. Pół godziny? W końcu Abi przerwała namiętną ciszę.

- Pewnie okropnie wyglądam. Muszę się umyć. Poproszę... - Przerwała na moment. - Nie poproszę. - Westchnęła z rezygnacją. - Zapomniałam. Na zamku miałam łaziebną do kąpieli, a tutaj muszę sama. Trochę to niewygodne, gdy trzeba umyć plecy.

- Mogę cię umyć - zaofiarowałem się natychmiast.

- Nie mogę cię o to prosić. Nie należysz do mojej służby.

- Ale ja chcę... bardzo chętnie...

- Skoro tak, to zgoda - ucieszyła się.

Poszliśmy do łazienki, a ja pomyślałem w międzyczasie: O rany, dziewczyna mnie wyruchała. Jednak w życiu chyba wszystkiego trzeba spróbować. Tym bardziej że było to mocne przeżycie.

Pod prysznicem w dużej wannie namydliłem i wymyłem każdy kawałek jej ciała, a ona wdzięcznie wyginała je, ułatwiając mi pracę, jakby rzeczywiście była od dziecka myta przez służbę.

Efekt tego mycia był podniecający. Po prostu znowu mi stanął. Zresztą, komu by nie stanął przy myciu nagusieńkiej laski? Próbowałem się powstrzymać, ale gdy tylko po spłukaniu piany zorientowałem się, że panna jest też podniecona, nie wytrzymałem. Szybkim ruchem odwróciłem ją tyłem do siebie. Krzyknęła, jak sądzę z zaskoczenia. Może postąpiłem zbyt gwałtownie, ale już nie potrafiłem się opanować. Skłoniłem ją, by się pochyliła i nie tracąc czasu na pytania, wszedłem w cipkę.

- Oooooch - przeciągle jęknęła podczas tej czynności.

Zacząłem ją dziko ruchać, coraz szybciej, jakbym szedł na rekord na sto metrów. Po jakimś czasie opamiętałem się i zwolniłem tak trochę. Nie chciałem zbyt szybko skończyć, ale i tak po kilku następnych minutach, przy wtórze pisków Abi, ponownie wytrysnąłem.

Jak się rozłączyliśmy, obawiałem się, że sperma zacznie z niej wyciekać. W końcu sporo jej tam zostawiłem. Jednak nie. Może dlatego, że to księżniczka? Na pewno nie wypada, aby księżniczce coś wyciekało.

Wreszcie udało nam się wyjść z wanno-prysznica.

- Ale ty jesteś - odezwała się z udawanym oburzeniem, gdy wycieraliśmy się ręcznikami. - Wziąłeś mnie ot tak. - Tupnęła gołą stopą. - A księżniczek nie bierze się bez pytania.

- Tak jakoś wyszło - powiedziałem, by w ogóle coś powiedzieć. - Tylko ja się nie gniewam. - uroczo miauknęła. - Bo to była bardzo przyjemna niespodzianka. Hi, hi, pierwszy raz zostałam wzięta od tyłu. Do tej pory wiedziałam tylko ze szkoły, że tak można.

- To księżniczki chodzą do szkoły?

- Wszyscy chodzą - zdziwiła się moim pytaniem. - Przecież widujesz mnie w szkole, prawda?

- No tak, nie pomyślałem - speszyłem się.

- Coś ci powiem - zrobiła tajemniczą minę. - Kuzynka Diala, ta wiesz...

- Ta, co jest żmiją - domyśliłem się.

- Ta sama. Miała kiedyś nie łaziebną, a łaziebnego. Oficjalnie to był trzebieniec, ale tak naprawdę, to mógł - Abi zrobiła duże oczy.

- Trzebieniec? - Nie znałem tego słowa.

- To taki mężczyzna... - Abi nerwowo przestąpiła z nogi na nogę. Spojrzała na moje genitalia, po czym wyciągnęła rękę i palcem wskazującym zatoczyła kółko wokół jąder, mówiąc: - Bez tego.

- Rozumiem. - Głupia sprawa tak bez..., pomyślałem.

- No i ten łaziebny... - nachyliła się w moją stronę, ściszając głos - przy każdej kąpieli, a kąpała się często, robił jej to samo, co ty teraz mnie. Tak samo od tyłu. - odsunęła się i dodała - Naprawdę.

Wyszliśmy z łazienki.

- Ja taka nie jestem - kontynuowała temat w drodze do pokoju. - To dzisiaj to mój pierwszy raz.

- A... ale przecież nie jesteś... byłaś dziewicą - wydukałem.

- To co?

Zrobiłem wymowny gest, rozkładając dłonie.

- Aaa... to. - Zajarzyła. - Przecież ty nie wiesz. Każda księżniczka zaraz po ukończeniu piętnastego roku życia ma chirurgicznie usuwaną błonę dziewiczą.

- Po co? - zdziwiłem się.

- Jak to po co? - Tym razem Abi się zdziwiła. - Żeby potem nie bolało.

- Każda księżniczka tak ma? A jak nie chce?

- Jak się uprze, to nie. Nic na siłę. Tylko po co później cierpieć? - Wzruszyła ramionami.

Właściwie musiałem przyznać jej rację. Tak na pewno prościej i nie ma bałaganu, jak przy tradycyjnym rozdziewiczeniu.

- Pomóż mi założyć suknię - powiedziała, sięgając po leżącą z boku na oparciu kanapy. - Sama będę strasznie się męczyła z zapięciem guzików z tyłu. Szkoda, że tu nie ma służby.

- Nie ubieraj się, zostań tak - zaoponowałem.

- Mam zostać nago?

- Oczywiście. Jesteś piękna. W sukni też wyglądasz pięknie, ale nago olśniewająco, że wzroku nie można od ciebie oderwać. Chyba że ci zimno.

Abi cicho zachichotała.

- Dziękuję. Zimno mi nie jest, raczej gorąco... Zgoda, spełnię twoje życzenie i nie ubiorę się, skoro tak prosisz. Tylko ty też się nie ubierzesz, chyba że ci zimno - ponownie cicho zachichotała.

- Nie jest mi zimno, pani i wykonam twój rozkaz. - Wczułem się w rolę.

- Tak właśnie. - potwierdziła z satysfakcją. - Rozkazuję ci, abyś był przy mnie nagi.